28 kwietnia 2017

Dziś przypada rocznica urodzin Władysława Biegańskiego

Dokładnie 160 lat temu urodził się Nasz Patron Władysław Biegański. Przyszedł na świat w Grabowie w powiecie ostrzeszowskim w ówczesnym Wielkim Księstwie Poznańskim.

Doktor Władysław Biegański był nie tylko wybitnym lekarzem, ale także filozofem, etykiem i naukowcem.
Choć jego zasługi są ogromne dla wielu dziedzin nauki, dziś nie jest szerzej znany naszemu społeczeństwu.
Z jego bogatą twórczością i historią życia można się zapoznać oglądając wystawę, którą prezentujemy w sali konferencyjnej w budynku „E” w szpitalu. Sala znajduje się niedaleko kaplicy. Przypominamy, że jest ona czynna jeszcze tylko do 30 kwietnia w godzinach od 10 do 18.
Z okazji rocznicy urodzin przytaczamy fragment autobiografii Władysława Biegańskiego, którą można znaleźć m. in. w książce „Myśli i aforyzmy o etyce lekarskiej”, autorstwa samego doktora.
„Urodziłem się dnia 28 kwietnia 1857 roku w miasteczku Grabowie, pow. Ostrzeszowskiego w Wielkim Księstwie Poznańskim. Ojciec mój – Tomasz – pochodził ze wsi Jankowa Przygodzkiego (powiat Ostrowski w W. Ks. Poznańskim), był synem niezamożnego włościanina i ślusarzem z zawodu. Przez lat kilka pracował jako czeladnik w Ostrowie i tam się ożenił z córką rządcy z pobliskiego majątku, Bibianną Danielewiczówną. Zaraz po ślubie otworzył warsztat ślusarski w miasteczku Grabowie, gdzie też przyszedłem na świat jako pierworodny syn.

Ciężkie warunki bytu w małym miasteczku zmusiły rodziców moich do emigracji, to też w 1862 r. przenieśli się do Królestwa i osiedlili się w Piotrkowie, gdzie ojciec mój prowadził również jako majster warsztat ślusarski. Trzeźwy, pracowity, przedsiębiorczy, potrafił osiągnąć w Piotrkowie względnie duże powodzenie; po kilku więc latach zebrał trochę grosza i kupił kolonię 30-morgową we wsi Janów pow. Piotrkowskiego, gdzie wybudował browar. Od 1870 r. zwinął warsztat ślusarski, zamieszkał na wsi i oddał się piwowarstwu już do końca swego życia.

Dzięki dobremu względnie powodzeniu rodzice moi mogli mnie kształcić, chociaż było nas ośmioro rodzeństwa (3 braci i 5 sióstr). Początkowo oddano mnie do szkoły prywatnej Jaworskiego w Piotrkowie, a od 1867 r. zacząłem uczęszczać do gimnazjum w tym mieście. Umysłowo rozwijałem się powoli. W drugiej klasie gimnazjalnej, do której od razu wstąpiłem, przesiedziałem dwa lata, później przechodziłem co rok z klasy do klasy, ale początkowo byłem zawsze tylko uczniem średnim. Pamiętam, że jeszcze w 5-ej klasie nie mogłem żadną miarą zrozumieć z łaciny przemiany gerundium na gerundivum. Dopiero od 6-ej klasy zacząłem się szybko rozwijać, a w 8-ej byłem już pierwszym uczniem.

Z przedmiotów gimnazjalnych największe zamiłowanie miałem do geografii i historii. Zamiłowanie do geografii pozostało do obecnej chwili: jest to przedmiot, który wcale dobrze znam i w wolnych chwilach z wielką satysfakcją przeglądam mapy i atlasy geograficzne. Do matematyki nie miałem wybitnych zdolności; to samo i do języków. Zainteresowanie się naukami przyrodniczymi obudziło się u mnie dopiero poczynając od klasy 6-ej, pod wpływem ówczesnych tygodników warszawskich: „Przyrody i Przemysłu” oraz „Przeglądu Tygodniowego”. Pisma te prenumerowałem już wtedy i od deski do deski odczytywałem. Czytać w ogóle lubiłem, co w pewnym stopniu mam niewątpliwie do zawdzięczenia matce mojej, która sama bardzo wiele, namiętnie prawie czytała (przeważnie powieści) i do czytania mnie zachęcała.

Po skończeniu gimnazjum piotrkowskiego w 1875 r. nie długo się wahałem z wyborem zawodu. Ojciec namawiał mnie na inżynierię; ja wybrałem medycynę, gdyż ta lepiej harmonizowała z pewnym upodobaniem do nauk przyrodniczych, jakiego nabyłem w ostatnich czasach pod wpływem czytanych pism i książek. Zapisałem się więc na Wydział Lekarski Uniwersytetu Warszawskiego. Na pierwszych dwóch kursach pracowałem i uczyłem się bardzo. W tym czasie nauczyłem się także języka niemieckiego, którego znajomość, wyniesiona z gimnazjum była nadzwyczaj marna. Na trzecim kursie wystąpiło zniechęcenie. Z jednej strony zdrowie mi nie dopisywało, żyłem pod ciągłym strachem suchot płucnych, do których, mówiąc nawiasem, miałem pewne usposobienie dziedziczne. Z drugiej – wykłady były nieszczególne, odczytywane przeważnie z odwiecznych notatek; przy tym nie było żadnych pracowni, żadnych zajęć praktycznych. W takiej atmosferze dawny zapał przeminął. Sucho wykładane nauki lekarskie zaprzestały mnie interesować, a natomiast obudziła się ochota do filozofii. Przyczyniła się do tego w znacznej mierze przeczytana wtedy „Historia materializmu” Langego, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Uczęszczałem więc od czasu do czasu na wykłady prof. Struvego i czytywałem bez wyboru rozmaite książki filozoficzne. Medycyną zajmowałem się mało. Chodziłem wprawdzie na kursy, zdawałem egzaminy, ale czyniłem to wszystko pod przymusem, bez zamiłowania. Na ten czas również przypadły pierwsze próby pracy literackiej bez powodzenia. Napisałem jakiś artykuł do „Prawdy”; tematu dobrze nie pamiętam, były to – zdaje się – jakieś uwagi krytyczne nad literaturą polską. Redakcja pracy nie przyjęła. Ten sam los przypadł w udziale drugiej mojej pracy p. t. „Porównanie pomysłów klasyfikacji nauk Comte’a i Trentowskiego”, którą posłałem do „Ateneum”.

Na piątym roku studiów w uniwersytecie wziąłem się do rozprawy konkursowej, ogłoszonej przez Wydział Filozoficzny p.t. „Porównanie nauki o ideach Locke’a i Leibnitza”. Ponieważ wstydziłem się przyznać przed kolegami medykami, że taki właśnie zamiar powziąłem, studia do tej pracy odbywałem ukradkiem, nie zasięgając znikąd rady. Rozprawę złożyłem pod koniec roku i przyznano mi za nią zaszczytną wzmiankę.
Na koniec nadeszły ostateczne egzaminy; zdałem je tylko dostatecznie, czemu się dziwić nie można, gdyż ostatnie dwa lata pracowałem więcej nad filozofią, aniżeli nad medycyną.

źródło: http://filozofia.czest.pl

Realizujemy narodowy program

pakietu onkologicznego
Dowiedz się więcej

Szukasz informacji dotyczących hospitalizacji?

Sprawdź STREFĘ PACJENTA
Dowiedz się więcej

Śledź nas na Facebooku i Instagramie.

Jesteśmy zawsze blisko Ciebie

ul. Rydygiera 15/17, 86-300 Grudziądz

Zapraszamy do kontaktu
kancelaria@bieganski.org

Formularz kontaktowy