Angioplastykę tętnicy wieńcowej z wykorzystaniem zabiegu aterektomii rotacyjnej, potocznie zwanym rotablacją, stosuje się w trudnych przypadkach pacjentów, w których zawodzą inne metody udrożnienia naczyń krwionośnych. Obecnie metoda ta, po długim okresie zastoju, przeżywa renesans w medycynie.

– Od kilku lat ponownie wykonuje się ją w Polsce, a my zdecydowaliśmy się zastosować ją pierwszy raz w naszym szpitalu – mówi Piotr Danielewicz, specjalista kardiolog, kierownik Pracowni Hemodynamicznej, który przeprowadził zabieg.

W uproszczeniu zabieg rotablacji polega na dosłownym przewierceniu się specjalistycznym diamentowym i miniaturowym wiertełkiem przez zmiany miażdżycowe.

– Wiertło nawierca blaszkę miażdżycową ułatwiając dostęp kolejnym urządzeniom balonom, stentom, które pozwalają poszerzyć ją i udrożnić. Kaliber wiertła to zaledwie 1 do 2 mm. Przechodzi przez tętnice o niewiele większej średnicy. Obraca się z prędkością 140, 160 tys. obrotów na minutę – tłumaczy Piotr Danielewicz.

Zabieg jest praktycznie bezbolesny. Wiertło wprowadzane jest przez pachwinę do organizmu i wędruje naczyniami krwionośnymi do zapchanego miejsca. Pacjenci są świadomi tego co się dzieje na stole operacyjnym, mogą nawet podglądać na żywo operację na monitorach.

Zabiegi te oczywiście ratują życie – bez rotablacji prawdopodobnie nie udałoby się udrożnić tętnic w przypadku niektórych pacjentów, a to w przyszłości skończyłoby się zawałem.